piątek, 9 września 2011

Klementowice czyli buszujący w malinach.

W ostatnim tygodniu sierpnia, po zakończeniu naszych wykopalisk w jaskini Żarskiej, wybraliśmy się z J do Klementowic. Już  w zeszłym roku Tadeusz zapraszał nas na swoje stanowisko, niestety ciągle coś stawało na przeszkodzie - najczęściej tym czymś były własne wykopaliska. W tym sezonie udało się nam wreszcie zgrać terminy i  znaleźć kilka wolnych dni między kolejnymi badaniami.
Dla mniej zorientowanych w temacie - Klementowice Kolonia to, obok Dzierżysławia , Wilczyc czy Ćmielowa,  jedno z ważniejszych otwartych stanowisk kultury magdaleńskiej w Polsce.

  Stanowisko jest położone na niewielkim wzniesieniu, aktualnie wśród rzędów malin (w zeszłym sezonie były truskawki :-)). Zabytki wychodzą tuż pod warstwą ziemi ornej, na głębokości ok 20-30 cm.  Niestety ma to swoje negatywne konsekwencje, ponieważ w skutek intensywnej działalności rolniczej część stanowiska już uległa zniszczeniu, a reszta jest poważnie zagrożona. Idealnym rozwiązaniem byłoby pewnie wydzierżawienie na kilka lat pola, na którym znajduje się stanowisko i przeprowadzenie tam kompleksowych badań wykopaliskowych. Ale kto miałby za to zapłacić...?

   Korzystając z faktu, że nasza wizyta przypadła w środku sezonu malinowego postanowiliśmy kupić cały koszyczek tych świeżutkich, pachnących owoców - oczywiście prosto z krzaczka :-). Część została pożarta na surowo, a z reszty  zrobiliśmy   pyszny koktajl.
W życiu nie zjadłam tylu malin na raz... :-).
Wieczorem spotkaliśmy się jeszcze z Przemkiem (i jego żoną Magdą), który podjął się "zrobienia" geologii na Spadzistej. A wcześniej wybraliśmy się na mały rekonesans do pobliskiej cegielni - miejscowe komary były zachwycone :-(
Niestety nie udało się nam dojechać do Góry Puławskiej, ale nic straconego ponieważ panowie umówili się na kolejne spotkanie późną jesienią.
Za to w drodze powrotnej J nie mógł sobie odmówić zebrania kilku buł krzemiennych w Świeciechowie - tym bardziej, że wychodnie tutejszego surowca znajdują się na polach tuż przy trasie. Współczuję właścicielowi (właścicielom) tych pól, bo praktycznie cała ich powierzchnia usiana jest krzemieniami, wśród których tu i ówdzie trafi się jakiś ziemniaczek.
A tak na marginesie, tu też gigantyczne pracownie krzemieniarskie są systematycznie rozorywane.

PS    Wreszcie przyszły długo oczekiwane wieści z Poznania, no i po raz kolejny okazało się, że w kości z Klementowic wysłanej do datowania jest za mało kolagenu i  z daty nici...

PPS  A tu link do artykułu o Klementowicach, który ukazał się w "Archeowieściach"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz