czwartek, 4 lipca 2013

Krajobraz po konferencji

Minęło już kilka dni od konferencji, emocje opadły pora więc na krótkie podsumowanie.

Jak zawsze przy tego typu imprezach poziom prezentowanych wykładów był bardzo różny. I tu niestety okazało się, że nie wszystko w rękach Organizatorów. 
No bo jak tu odmówić profesorowi X czy pani Y. Nic to, że wykład "zaliczył"już kilka wcześniejszych konferencji, albo że prezentowane wyniki nie należą do "najświeższych"? 
Osobnym tematem są prelegenci, którzy mimo wyraźnych wytycznych co do wymogów językowych uparcie je ignorują i w efekcie 3/4 sali nic nie rozumie.
No i M. Otte jako przykład do czego prowadzi nadużywanie....(1)

Ale dość już narzekania na ułomną naturę ludzką, czas zająć się samymi wykładami.

Z referatów prezentowanych pierwszego dnia najbardziej spodobał mi się wykład G. Haynesa o wykorzystywaniu padliny słoni współcześnie i mamutów w Pavlovienie. Kolejną bardzo dobrą prezentację miała A. Krzemińska - o patologiach obserwowanych na wyrostkach kolczystych kręgów mamucich.

M. Novak przyjechał z najnowszymi wynikami badań wykopaliskowych w Dolních Věstonicach II.

Oczywiście, jak już pisałam wcześniej, bardzo czekałam na prezentację M. Germonpré o udomowieniu psa w paleolicie. Podstawą tej hipotezy były wyniki pomiarów szczątków kostnych (głównie żuchwy i czaszki wilków) z Předmostí. Cóż, J pomierzył żuchwy wilków z Pavlova,  Dolních Věstonic i Białowieży i wyszło, że populacje morawskie jak najbardziej mieszczą się w przedziale wartości typowych dla wilków współczesnych. Pewnie w przyszłym roku uda się w końcu opublikować te wyniki. A wtedy dyskusja na pewno nabierze rumieńców.

Niestety sprawy okołokonferencyjne nie pozwoliły mi wysłuchać wszystkich wykładów w 3 sesji ( z wyjątkiem M. Germonpréi G. Lengyela)

Najsłabsza była chyba sesja 4. A wydawałoby się, że takie stanowiska jak Kostienki - Avdiejevo bronią się same. Widać było brak doświadczenia prelegentek no i ogromny stres przed wystąpieniem.

Ale i tak najlepsze było na koniec. Zostaliśmy "porażeni" potężną dawką francuszczyzny i dobici dziwaczną pantomimą o Gontsy. Jak się później dowiedzieliśmy, i tak nie było najgorzej bo niektórzy mieli "przyjemność" oglądać ten film po raz trzeci. ;-)

Tyle wrażeń z pierwszego dnia.

Dzień drugi to przede wszystkim wykłady o Gravetienie w dorzeczu Dniestru. I tak P. Haesaerta mówił o peleośrodowisku i chronologii  maximum ostatniego zlodowacenia na podstawie profili lessowych z tego terenu. Ukraińcy - V. Usik  i L. Kulakovska  przedstawili wyniki badań na stanowisku Dorochivtsy III nad Dniestrem. Oprócz tego w czwartek mieliśmy okazję wysłuchać prezentacji T. Highama o nowych datowaniach pochówków z Sungiru i L. Crépina o osadnictwie graweckim i oryniackim na krymskim stanowiska Buran-Kaya III.

Pisząc o czwartkowej sesji nie mogę nie wspomnieć o wykładzie F. Djindjiana o pochodzeniu nagromadzeń kości mamucich odkrywanych na stanowiskach górnopaleolitycznych.
Wykład P.  Shipman możemy potraktować z lekkim przymrużeniem oka :-)

Sesja czwartkowa była krótsza ponieważ na ten dzień zaplanowana była jeszcze wizyta na Spadzistej. Wszyscy bardzo docenili wysiłek J włożony w przygotowanie stanowiska :-).

Przy okazji tej wizyty padły z ust prof. Haesaerta znamienne słowa:

"Chłopcze pamiętaj - zawsze rysuj profile, nie polegaj tylko na fotografiach. Bo rysując profil musisz myśleć, a zdjęcia pstryka się bezmyślnie." (2)



To powinni sobie wydrukować i stale nosić ze sobą wszyscy zwolennicy tzw. "nowoczesnych" metod dokumentowania w archeologii - a znamy takich, oj znamy...i co ciekawe, nie tylko wśród młodszego pokolenia archeologów!

Od siebie dodam, że powyższa uwaga dotyczy nie tylko profili, ale też rysowania zabytków krzemiennych, kościanych czy ceramiki - nawet najlepsze zdjęcie nie zastąpi dobrego rysunku!

No i tu właściwie muszę skończyć moją relację z konferencji, bo piątek (w myśl słów prof. Haesaerta) spędziliśmy z J na stanowisku dokumentując wszystkie profile. A tak czekałam na wykłady o Zarajsku i Kostienkach :-(

Wieczorem w piątek odbył się jeszcze bankiet w ogrodach MA, a w sobotę część uczestników pojechała na Morawy via Obłazowa. Był bumerang, były krzemienie - to dla ducha, a dla ciała oscypki i żubrówka ;-P



PS  (1) Doprawdy wolałabym dalej naiwnie wierzyć, że ludzie nauki są wolni od tych wszystkich  wad, które tak bardzo przeszkadzają w kontaktach międzyludzkich.

PPS (2) Słowa profesora P. Haesaerta to miód na moje serce i balsam na uszy :-) - kilka lat temu mieliśmy bardzo ostrą dyskusję z pewnym archeologiem, który twierdził, że nie ma potrzeby rysowania profili - wystarczą zdjęcia i total station na stanowisku

PPPS  Jak się okazało "nowoczesne metody badań" to nie tylko bolączka archeologii, prof. Haesaert wspomniał, że wśród geologów też ze świecą szukać kogoś, kto naprawdę potrafi "czytać" profil geologiczny. Większość młodych naukowców uważa, że wystarczy zaopatrzyć się w te wszystkie sprytne maszyny, do których wrzuca się próbę a one już same zrobią za nich resztę.
Nie zrobią.
I wtedy na pytanie: "A jakie masz wyniki badań geologicznych z (...)" usłyszymy: "Nic nam nie wyszło"...
Bez komentarza ;-)