Już
tydzień minął od sympozjum speleologicznego w Ojcowie, a ja dopiero
dzisiaj mam chwilę, żeby coś o tym wydarzeniu napisać. Właściwie to nie
powinnam mieć tego czasu bo czekają pudła z ceramiką do rysowania, cała
podłoga w pokoju zawalona jest krzemieniami ze Spadzistej, pod biurkiem
piętrzy się stos dokumentacji terenowej z Modlniczki do poprawienia, że
nie wspomnę o dwóch pierścionkach, które nie mogą się doczekać sesji
fotograficznej :-(.
No ale miało być o Ojcowie, w którym już na dobre rozgościła się jesień. Nasz pobyt rozpoczęliśmy od wysłuchania wykładów P i M pod Jaskinią Ciemną.
Gwoli
ścisłości, to wykłady te były jedynym punktem sesji terenowej, w którym
braliśmy udział. Podczas, gdy cała grupa uczestników sympozjum udała
się do następnego punktu przewidzianego w programie (była to bodajże
Góra Koronna) my wraz ze spotkanymi paleontologami z Wrocławia
oddaliliśmy się w przeciwnym kierunku, żeby uczcić to jakże fortunne
spotkanie ;-). Przy czym ze względu na fakt, że J był kierowcą, P miał po południu wygłosić referat, a ja nie piję (raczej ;-)), to czcili głównie Wrocławiacy.
Po wspólnym obiedzie udaliśmy się na sesję referatową, gdzie P
miał wykład m.in o Jaskini Borsuka (nie wiem, czy tylko ja miałam takie
wrażenie, ale przy slajdzie z naszyjnikiem sala westchnęła). Nas
oczywiście interesowały głównie referaty z dziedziny archeologii, ale
tym razem przykładnie zostaliśmy do końca sesji z uwagą wysłuchując
wykładów o skoczogonkach, prosionkach tudzież nockach łydkowłosych ;-)
Ech, zostały tylko wspomnienia i kilka fotografii...
Pozostaje czekać na kolejny jubileusz parku.