czwartek, 26 maja 2011

Biżuteria z granatem

Dzisiaj dwa wisiory ozdobione granatami:







     Wisior z salamandrą powstał zainspirowany grą "Wiedźmin". Długo chodził za mną motyw "ognistego jaszczura". No i zamiast broszy powstał ten medalion.

     Drugi wisiorek zrobiłam niejako "przy okazji". Chciałam sprawdzić czy z art clay można "ulepić" taką przestrzenną formę i czy przetrwa ona wypalanie. W tym celu najpierw ulepiłam jedną małą różyczkę, którą następnie wypaliłam solo. Różyczka przeżyła, postanowiłam więc dorobić do niej resztę wisiorka ;-). Następnie dolutowałam ją do  całości.  A na końcu medalion ozdobiłam malutkim granatem.

Wisior z salamandrą do kupienia tutaj

Róże już sprzedane!

poniedziałek, 23 maja 2011

Jaksice – zdjęcia

Dzisiaj obiecane zdjęcia z wykopalisk w Jaksicach:









piątek, 20 maja 2011

Sezon wykopaliskowy 2011 rozpoczęty!

No to mamy nowe stanowisko górnopaleolityczne!

A właściwie nowe - stare bo chodzi o Jaksice, odkryte już w 1912 roku przez L. Kozłowskiego. Niestety wraz ze śmiercią badacza przepadła również wiedza o dokładnej lokalizacji stanowiska, a w czasie dwóch wojen światowych zaginęła również część zabytków. Z krótkiego raportu opublikowanego w 1914 roku wiadomo było tylko, że stanowisko znajdowało się u ujścia Raby do Wisły, na zachód od wsi Jaksice.  Oprócz licznych szczątków fauny plejstoceńskiej L. Kozłowski znalazł również kilka narzędzi krzemiennych, które łączył z kulturą oryniacką.
No i tu zaczyna się najciekawsza część historii. Bo jeśli L. Kozłowski miał rację, to Jaksice byłyby jednym z dwóch otwartych stanowisk oryniackich, na których zachowały się kości. Drugim jest Góra Puławska. Przy czym z żadnego z tych stanowisk nie posiadamy daty C14.
I tu akcja przenosi się w XXI wiek, i na scenę wkraczamy my.
Latem zeszłego roku pełni entuzjazmu ruszamy w teren odnaleźć zaginione stanowisko. No i tu trochę nam miny zrzedły. Okazało się bowiem, że w miejscu najbardziej odpowiadającym opisowi L. Kozłowskiego dzisiaj znajduje się gigantyczne dzikie wysypisko śmieci. Morale części ekipy  gwałtownie spadło i pozostało na poziomie gruntu. Bo i widok był wyjątkowo odpychający, dodatkowo było to zaraz po ubiegłorocznej czerwcowej powodzi, która w najmniejszym stopniu nie dodała temu miejscu atrakcyjności, a wręcz przeciwnie. Powiększyła tylko roje much unoszących się nad wysypiskiem i dodała nowe nuty do i tak bogatego wachlarza woni bijących od góry śmieci. Muszę przyznać, że w pierwszej chwili kategorycznie odmówiłam udziału w jakichkolwiek badaniach wykopaliskowych prowadzonych w takiej scenerii. Miałam też cichą nadzieję, że może jednak J nie ma racji i nie jest to wąwóz opisany przez Kozłowskiego. Niestety (dla mnie) szurfy wykonane jesienią zeszłego roku rozwiały wszelkie wątpliwości. W wąskim wykopie przecinającym całą ścianę lessowego parowu trafiliśmy bowiem na warstwę popiołu i węgli kostnych. Dodatkowo w przeszlamowanych  próbach znalazło się kilka drobnych wiórków. Decyzja o kopaniu zapadła i na nic zdały się groźby, próby szantażu czy przekupstwa! ;-)
No ale przyszedł piękny maj, śmietnik się zazielenił, a miejscami nawet zakwitł. Ptaszęta zadbały o wrażenia dźwiękowe no i nie było rady - pora ruszać w teren.
 A w terenie okazało się, że J znowu miał rację i bezbłędnie wybrał miejsce na wykopaliska. Choć od razu muszę dodać, że raczej nie trafiliśmy na stanowisko, o którym pisał L. Kozłowski.
Zamiast bowiem karenoidalnych drapaczy i oryniackich wiórowców znaleźliśmy graweckie tylczaki i pp fragment jednozadziorca! J nawet podejrzewa, że może to być bardzo wczesny grawetien (pavlovien !?  ale na razie ciiii - czekamy na daty). Oprócz narzędzi krzemiennych znaleźliśmy mnóstwo połupanych fragmentów kości mamuta, renifera i konia. Trafiliśmy też na resztki paleniska z warstwą popiołu i węgli kostnych - istny raj dla archeologa!
Oczywiście na tym etapie badań trudno jest mówić o przynależności kulturowej stanowiska i jego funkcji, wymaga to dokładniejszych analiz.  Można jednak przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że odkryliśmy pozostałości górnopaleolitycznego obozowiska łowieckiego (świadczą o tym zarówno narzędzia krzemienne, jak również liczne szczątki fauny). No i może tym razem uda się uzyskać datę C14 (trzy wcześniejsze próby nie dały rezultatu ze względu na zbyt małą zawartość kolagenu w kościach).
I niewykluczone, że nie był to nasz ostatni sezon w Jaksicach. :-)
Dla zainteresowanych link do oficjalnej strony stanowiska:

PS Zdjęcia dodam jutro bo dzisiaj nie mam dostępu do komputera stacjonarnego (kampania bizantyńska wkroczyła w decydującą fazę - J właśnie odpiera najazdy hord Wandalów, Sarmatów i Hunów) :-)

poniedziałek, 9 maja 2011

Pierwszy śnieg

Dzisiaj będzie o biżuterii.

Prezentowany naszyjnik powstał już jakiś czas temu stąd nazwa może niezbyt na czasie, ale cóż... kiedyś znowu przyjdzie zima   ;-)

Całość oczywiście w srebrze, główny element wykonałam własnoręcznie ze srebra w technice art clay.  Medalion można nosić osobno na łańcuszku, można go także łączyć z krótkim naszyjnikiem z pereł i labradorytów.





 Naszyjnik do  kupienia tutaj

środa, 4 maja 2011

Targowisko 10 c.d.

Dzisiaj obiecany ciąg dalszy opowieści o górnopaleolitycznym obozowisku łowców reniferów znad Raby.
Stanowisko położone jest 30 km na wschód od Krakowa, na niewielkim cyplu lessowym wznoszącym się około 10 metrów ponad obecny poziom rzeki Raby  (203 m. n.p.m.). Znajduje się ono na styku dwóch jednostek geograficznych: Kotliny Sandomierskiej oraz Przedgórza Karpackiego.
Zabytki górnopaleolityczne  zalegały na powierzchni ponad 4 arów, na głębokości ok 130 cm.  Artefakty tworzyły niewielkie skupienia - tzw.  krzemienice.  Powstały one w trakcie  eksploatacji surowca kamiennego.

Łącznie znaleziono w Targowisku ponad 4 tys. zabytków krzemiennych. W tym 37 rdzeni i 69 narzędzi. Oprócz tego znaleziono tu bardzo liczne odłupki i wióry, a także drobne łuski. Większość zabytków wykonana została z narzutowego krzemienia kredowego, mniej licznie reprezentowany jest krzemień czekoladowy. Co ciekawe, w morenach znajdujących się  w pobliskiej Puszczy Niepołomickie znaleźliśmy z J naturalne konkrecje obu tych surowców. Tak więc "nasi" łowcy nie musieli daleko szukać surowca ;-). Oprócz krzemienia do produkcji narzędzi użyto również radiolarytu, no i oczywiście obsydianu. Wszystkie znalezione zabytki obsydianowe pochodzą pp z jednej dużej bryły, którą przyniesiono na stanowisko w całości i dopiero tutaj rozłupano.  Przy okazji muszę przyznać, że pierwszy raz składałam obsydian i było to całkiem fajne doświadczenie :-)!

Obsydiany
                                        
Wśród narzędzi najliczniejszą grupę stanowią drapacze, w tym kilka okazów bardzo mocno zużytych.
Oprócz krzemienic w obrębie wykopu udało się uchwycić pozostałości 5 ognisk. Tworzą one owalne skupienia węgli drzewnych o miąższości 1 - 2 cm, których średnica nie przekraczała 1,5 metra.

W pobliżu palenisk znaleźliśmy także pojedyncze zęby oraz fragmenty łuków zębowych zwierząt stepotundrowych -  konia (Equus sp.) i renifera (Rangifer tarandus).



Szczątki fauny
Odkryte szczątki dobrze nawiązują do fauny znanej z innych otwartych stanowisk położonych na północ od Karpat, zasiedlonych po maximum zlodowacenia – jak choćby stanowiska w Wilczycach czy Dzierżysławiu, gdzie wyraźnie zaznacza się obecność szczątków konia, nieco rzadziej renifera.
Ze względu na charakter znalezionych tu artefaktów i szczątków zwierzęcych Targowisko 10 można uznać za przykład stanowiska w typie butchering site, na którym obok działalności związanej z obróbką surowca kamiennego dokonywano obróbki tusz zwierząt upolowanych w okolicy.
I tylko przynależność kulturowa tego stanowiska wciąż pozostaje tajemnicą. Z jednej strony bowiem inwentarz narzędziowy (tylczaki i krótkie drapacze) nawiązuje do tradycji epigraweckich, z drugiej  jednak strony rdzenie i cały proces technologiczny bliższe są raczej kulturze magdaleńskiej. Niestety kwestii tej nie rozstrzygają nawet uzyskane daty C14.
Materiały te widziało kilku rodzimych i zagranicznych "archeologów-paleoliciarzy" i muszę przyznać, że  wśród nich też nie było zgody co do przynależności kulturowej tego zespołu.
Musimy pogodzić się z tym, że nasza wiedza o pradziejach jest bardzo "dziurawa", a nasze podziały chronologiczno-kulturowe mogą mieć niewiele wspólnego z dawno minioną rzeczywistością.

...

A w poniedziałek zaczynamy nowy sezon wykopaliskowy!!! Ale o szczegółach opowiem już w następnym wpisie.

niedziela, 1 maja 2011

Górnopaleolityczne obozowisko łowców reniferów

Jest!

Nareszcie ukazał się tom z międzynarodowej konferencji w Krośnie, na której były prezentowane obsydiany z Targowiska.
Konferencja pt. "Transkarpackie kontakty kulturowe w epoce kamienia, brązu i wczesnej epoce żelaza" odbyła się w dniach 17-18 listopada 2009 r. Zorganizowało ją Muzeum Podkarpackie w Krośnie.

Do Targowiska na  stanowisko 10 i 11 (oczywiście jest to całkowicie sztuczny podział, w rzeczywistości jest to jedno wielkie stanowisko) trafiłam w 2002 roku, późną jesienią. Zresztą w tamtych zamierzchłych czasach sezon wykopaliskowy na "autostradach" zaczynał się w październiku, a kończył w grudniu ;-).
Stanowisko w Targowisku okazało się prawdziwym sezamem dla archeologów. Było tu wszystko: od kultur wczesnoneolitycznych, przez obiekty mierzanowickie, łużyckie ( w tym ogromne cmentarzysko popielnicowe, liczące ponad 500 pochówków), zabytki z okresu wpływów rzymskich, aż po średniowiecze. No i brakowało tylko paleolitu. Muszę przyznać, że po cichu liczyliśmy z J na jakąś malutką krzemienicę, ale mijały kolejne sezony i nic. Powoli, wprost proporcjonalnie do ilości przerzuconej ziemi, traciliśmy nadzieję. Aż do pamiętnego październikowego dnia 2004 roku.
Ten dzień, a właściwie jego końcówkę, zapamiętam do końca życia :-).
Początkowo nic nie zapowiadało sensacji, jak co dzień zajmowaliśmy się dokumentowaniem obiektów w części stanowiska, na której wychodziły głównie jamy łużyckie. Ja akurat miałam do obfotografowania i narysowania palisadę łużycką - bardzo "wdzięczny" obiekt, zwłaszcza na koniec dnia roboczego, składający się z kilkudziesięciu słupków, które trzeba było zadokumentować. Pamiętam, że chłopak doczyszczający tę palisadę do zdjęcia podszedł do nas  i pokazał niepozorny wiórek krzemienny. Nie wzbudził on początkowo naszego większego entuzjazm choć chłopak, który go znalazł twierdził, że krzemień ten wyszedł z "żółtego" - czyli tzw. calca ( calec - wg większości  archeologów to coś żółtego dookoła obiektu albo pod warstwą kulturową, czego się już nie kopie bo tam nic nie ma). Zwaliliśmy to oczywiście na krety i dalej "zabijaliśmy" jamy. Za chwilę jednak chłopak zjawił się ponownie, tym razem z dwoma kolejnymi wiórami. I znowu upierał się, że znalazł je w lessie pod palisadą. To już obudziło naszą czujność i nadzieja, przywalona tonami ziemi, zaczęła powoli kiełkować.
No a na drugi dzień kolega doczyszczający profil jamy mierzanowickiej znalazł kolejny krzemień. Tu już nie było żadnych wątpliwości - wyszedł z lessu pod obiektem, a więc z calca!
Zaczął się ciężki czas oczekiwania na decyzję Zespołu. Kierownik badań jeździł do Krakowa i starał się przekonać "górę", żeby wydała zgodę na przekopanie tzw. calca i jeszcze zapłaciła za to! Nie były to chyba łatwe pertraktacje, ponieważ w grę wchodziło  kilkanaście arów, które trzeba było ręcznie przekopać w poszukiwaniu poziomu paleolitycznego. W końcu dostaliśmy zgodę na szukanie paleolitu, niestety w międzyczasie zrobił się listopad i warunki pracy dramatycznie się pogorszyły. Dopełnieniem wszystkiego było zalanie na początku grudnia kilku arów odsłoniętych do głębokości ponad 160 cm,  a następnie to wszystko zamarzło tworząc gigantyczne lodowisko. Zgroza! Nie obyło się bez interwencji strażaków, którzy odpompowywali hektolitry wody z zalanych arów. Ratowaliśmy, co się dało, jednak w końcu przyroda wzięła górę i prace kończyliśmy w roku następnym. Zresztą też mało przyjaznym, jeśli chodzi o warunki pogodowe (paskudny maj 2005 r.)
No ale wracając do samego paleolitu, znalezisko to przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.
Bo znaleźliśmy:
  1. po pierwsze pozostałości pięciu ognisk,
  2. kilka krzemienic (od liczących po kilkanaście zabytków do takich, w których znajdowało się kilkaset krzemieni),
  3. szczątki konia i renifera- głównie fragmenty łuków zębowych i pojedyncze izolowane zęby,
  4. no i na koniec nasze największe odkrycie, czyli skupisko obsydianów. W sumie około 250 zabytków, co  daje największy górnopaleolityczny zbiór tego surowca w Polsce.
Ponieważ wstęp wyszedł trochę długi, opis stanowiska postanowiłam podzielić na dwa wpisy. W następnym odcinku będzie już wyłącznie o górnym paleolicie z Targowiska.
Zapraszam!