W
końcu mam to za sobą! Cały styczeń siedziałam nad próbami z jaskini
Żarskiej i w ubiegłą środę przebrałam ostatnią. Praca mało pasjonująca,
raczej z gatunku tych "kopciuszkowych" - worek sedymentu trzeba
przejrzeć i wybrać wszystko, co nie jest ziemią czy gruzem. I tak do
jednej fiolki wędrują gryzonie, do drugiej muszle ślimaków, do trzeciej
nietoperze... i tak przez cztery tygodnie.
Oczywiście oprócz wspomnianej "drobnicy" zdarzają się też całkiem spore
znaleziska - niektóre wręcz nie powinny się znaleźć w próbie. Na
przykład całkiem spory fragment kościanej okładziny nożyka, metalowe
okucie pochewki, brązowa aplikacja czy fragmenty sprzączek. Nie
wspominam już o większych i mniejszych fragmentach ceramiki czy kości,
bo to zawsze umyka kopiącym. Jest to kolejny argument za tym, żeby CAŁY
sedyment jaskiniowy płukać. Żadne wiaderko nie ma prawa wylądować
wcześniej na hałdzie. Oczywiście to samo dotyczy otwartych stanowisk -
tutaj również cała warstwa kulturowa powinna być zebrana do
przepłukania. Inaczej naprawdę pozbawiamy się nieraz bardzo
wartościowych znalezisk.
A od poniedziałku czeka mnie równie interesujące zajęcie - składanie
krzemieni ze Spadzistej C2. Trochę nad tym już siedziałam po pierwszym
sezonie wykopaliskowym w 2011 roku, teraz trzeba jeszcze dołożyć do tego
materiał z roku ubiegłego i to wszystko próbować poskładać z
krzemieniami wykopanymi w trakcie badań w 1980 roku. I mam z tym zdążyć
na czerwcową konferencję, a właściwie to jeszcze przed, bo po
poskładaniu trzeba to narysować, opisać i napisać coś mądrego. Ale to
już "problem" J.
Tyle nowin, jak będę miała jakieś fajne składanki na pewno je tu zamieszczę.
Wszak wiadomo, że wszyscy marzą żeby je zobaczyć ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz