niedziela, 27 marca 2011

Obsydianowy gigant

Przeglądając zdjęcia do wpisu o wykopaliskach w Dolních  Věstonicach natrafiłam na taką oto fotografię :
Wiem, że większość ludzi uzna ten kawałek muru za mało interesujący, ale  każdemu archeologowi, który kiedykolwiek próbował swoich sił w łupaniu krzemieni serce powinno zabić żywiej. Jest to bowiem gigantyczna buła obsydianu. Co więcej, buła ta tkwi w ceglano-kamiennej ścianie jednego z dolnovestonickich domków. A właściwie tkwiła... Pamiętam, że za każdym razem, kiedy przyjeżdżaliśmy do tego miasteczka, domek z obsydianem był jednym ze stałych punktów odwiedzin. Kończyło się oczywiście na rzewnych westchnieniach. No i jakieś 3 lata temu, w trakcie kolejnej wizyty u prof. Svobody w Dolních  Věstonicach, jak zawsze udaliśmy się pod rzeczony domek i... obsydianu nie było! A właściwie był, ale pod grubą warstwą szaroburego tynku!!! Nie muszę dodawać, że po tym zabiegu domek stracił zdecydowanie na swojej atrakcyjności. A jedyną  pamiątka po jego bezpowrotnie minionej świetności jest tylko ta fotografia.

sobota, 26 marca 2011

Dolní Věstonice c.d.

Małe post scriptum do wątku o Morawach:

Dzisiaj wskoczyłam na kolejny poziom w " blogowaniu" i  opanowałam nową umiejętność, tj. wstawianie linku w treść wpisu. W związku z powyższym, w ramach ćwiczeń sprawdzająco - utrwalających,  dla wszystkich zainteresowanych załączam link do strony o wykopaliskach w Dolních  Věstonicach:

  http://www.iabrno.cz/DV2005.htm

piątek, 25 marca 2011

Dawno temu na południu

Ponieważ do rozpoczęcia sezonu wykopaliskowego zostało jeszcze trochę czasu (startujemy w maju) postanowiłam odkurzyć wspomnienia z minionych kampanii terenowych.Na pierwszy ogień niech pójdą Dolní Věstonice. Był to, o ile mnie pamięć nie myli, chyba ostatni sezon wykopaliskowy na tym stanowisku. Właściwie nie były to wykopaliska w pełnym znaczeniu tego słowa, a cała rzecz polegała na "zebraniu" zabytków pozostawionych na  lessowych cokolikach. Chodziło także o pobranie prób paleobotanicznych przez ekipę Anglików. Niemniej jednak sam fakt kopania w takim miejscu był ogromnym przeżyciem. Nie mówiąc już o możliwości podpatrzenia prof. J. Svobody w czasie pracy. No i najważniejsza chyba sprawa, wyjazd ten był początkiem długiej i owocnej współpracy dla nas i, mam taką nadzieję, dla profesora Svobody również.Kontynuując wątek morawski dodam, że 4 lata temu byliśmy zaproszeni na wykopaliska do Pavlova VI, ale niestety na przeszkodzie stanęły własne projekty badawcze - i tak przepadła okazja kopania na kolejnym "kultowym" stanowisku górnopaleolitycznym (wiem, wiem to nie ten Pavlov, ale zawsze coś...). No a w zeszłym roku musieliśmy zrezygnować z wyjazdu do Milovic ( stanowisko Milovice IV)  bo mieliśmy własne wykopaliska w J. Borsuka. Niestety sezon wykopaliskowy w tej części Europy rozpoczyna się prawie jednocześnie i nie da się być wszędzie tam, gdzie by się chciało ;-).Żeby jednak nie wyszło, że notorycznie odmawiamy Czechom udziału w  ich wykopaliskach spieszę donieść, że w maju zeszłego roku udało się nam wygospodarować kilka wolnych dni, które spędziliśmy na szlamowaniu w Janovej Zatoce. Wprawdzie jest to stanowisko mezolityczne, ale piękne okoliczności przyrody wynagrodziły z nawiązką brak paleolitu. No i te śniadania na werandzie, ze świeżym kołaczem, dzbankiem parującej kawy...ach rozmarzyłam się...a potem 7 kilometrów na stanowisko. Ale z przyjemnością powtórzę to jeszcze kiedyś, jak tylko będzie okazja :-)





czwartek, 24 marca 2011

Kasztanowiec

 Kolejny projekt i znowu liście ;-)


A wszystko zaczęło się tak…

Pięknie byłoby zacząć swój wpis od zdania "A wszystko zaczęło się tak ":
  Byłby to wymarzony początek dla każdego paleoliciarza. Niestety, ani to nie jest Lascaux, ani tak nie zaczęła się moja przygoda z archeologią. Początki paleolitycznego "skrzywienia" sięgają roku 2002 i ostatniego sezonu wykopaliskowego na Spadzistej. Niestety nie mam żadnego zdjęcia z tych wykopalisk ( kto wtedy miał aparat cyfrowy w terenie...). Ale nic straconego, ponieważ w tym roku planujemy powrót na Spadzistą - po 9 latach! A powyższe malowidła pochodzą ze stacji archeologicznej w Dolnich Vestonicach, a ich autorem jest prof. J. Svoboda. I właściwie zdanie " Zaczęło się w Dolnich Vestonicach" też brzmi całkiem nieźle. I nawet jest prawdziwe, ponieważ właśnie od wykopalisk w DV w roku 2005 zaczęła się moja przygoda z Czechami, która trwa do dziś ( i mam nadzieję potrwa jeszcze trochę).

Moje biżuteryjne początki

Jakoś tak się złożyło, że każdy rozpoczynający swoją przygodę z techniką art clay ma ambicję stworzyć swój własny, wyjątkowy liść. No więc ja też miałam...Wyszło nawet kilka  ;-)







 Wisior Bluszczowy do kupienia tutaj